- Jestem w ciąży na 100% - powiedziała Avril.
Padliśmy na krzesła.
- Wracajmy do domu - powiedziała mama.
*W domu*
- Czy chcesz mieć to dziecko? - spytała mama.
- Nie - odpowiedziała Avril.
- A dlaczego my się tym w ogóle przejmujemy? - spytał tata.
- Avril ma 20 lat. Poza tym, dawno powinna się już wyprowadzić!
- Tato! - krzyknęłam. Jak on tak może? O własnej córce?
- Lester! - dodała mama.
- No, co? - spytał tata.
- Ja mówię, jak jest.
- Dlaczego mnie tak nienawidzisz? - spytała Avril.
- Kto mówi, że ja cię nienawidzę? Jeszcze raz: mówię, jak jest - i już!
- A dlaczego mnie uderzyłeś? - drążyła temat.
- Pod wpływem emocji. Poza tym, przeprosiłem Cię!
- Lepiej naucz się panować nad emocjami.
- Avril, Lester, uspokójcie się! - powiedziała mama.
- Avril, musisz się zastanowić. Czy na pewno nie chcesz tego dziecka? Musisz też powiedzieć o tym Patrickowi - mówiła mama. Moja mądra, kochana mama, która zawsze starała się nas zrozumieć.
- Masz rację, mamo - powiedziała Avril.
- Pójdę do siebie, dobrze?
- OK - powiedziała mama.
Kiedy usłyszeliśmy zamknięcie drzwi od pokoju Avril, powiedziałam:
- Ja może też pójdę.
- Dobrze, kochanie - powiedzieli rodzice.
*W pokoju*
O Boże, tyle rzeczy się dzieje. Nie wytrzymam. Czy Patrick rzuci Avril, kiedy się dowie? Czy ona mu powie? Nie zabezpieczali się? Dlaczego oni?
I jeszcze Austin... To ukłucie w sercu, gdy go nie zobaczyłam... Ochota, żeby z nim pogadać... Smutek, gdy Dez powiedział, że go nie ma i jest chory... O co chodzi? Tyle pytań, a odpowiedzi zero.
Nagle w mojej głowie pojawiła się myśl: Ludmiła! Moja przyjaciółka z Buenos Aires. Mogę z nią pogadać! Szybko wyjęłam kompa i zalogowałam się na Skype'a. Po chwili wyszukałam przyjaciółkę. Na szczęście była dostępna. Kliknęłam ,,Połącz". Po chwili przede mną ukazała się twarz blondwłosej przyjaciółki.
- Hej! - powiedziała.
- Cześć - mruknęłam.
- Jakieś problemy? - spytała piwnooka (Ludmiła).
- A żebyś wiedziała - powiedziałam i wyrecytowałam jej całą historię - od ukłucia w sercu, aż po ,,stwierdzenie" ojca.
- Jej, naprawdę trudne sprawy - powiedziała Ludmiła.
- Wiesz, myślę, że sprawa Avril to jej sprawa, ale możesz z nią pogadać, wesprzeć ją. Co prawda, aborcja w Ameryce jest legalna (naprawdę jest! Czytałam! od aut.), ale dość kosztowna. Wątpię, czy to byłoby rozwiązanie. Zawsze jest też adopcja.
- A ten chłopak? Ona naprawdę go kocha - westchnęłam.
- I z Twojej historii widać, że on jej nie, oczywiście, jeśli Avril mówi prawdę. Prawdziwie zakochany chłopak nie zostawiłby ukochanej, choćby sytuacja byłaby nie wiadomo jak beznadziejna.
- Masz rację - westchnęłam po raz kolejny.
- A co mi doradzisz w sprawie Austina?
- Może miłość, może zauroczenie... Przyjaźnicie się przecież, prawda? Nie ma między wami konfliktu. Zaczekaj. Zignoruj to ukłucie, ale nie zapominaj o tym. Zachowuj się, jakby nigdy nic. Jednocześnie postaraj się spędzić z nim więcej czasu, bliżej się poznacie.
- Dzięki, Ludka - powiedziałam.
- Nie ma za co - uśmiechnęła się blondynka.
- A co u was? - spytałam.
- Też mamy problem - westchnęła Ludmiła.
- Chodzi o Violettę. Ostatnio oddala się ode mnie i Tomasa, kompletnie się nami nie interesuje, chodzi z głową w chmurach. Naprawdę nie wiemy, co się z nią dzieje.
- Może się zakochała?
- Może. Ja i Tomas też mamy takie podejrzenia. O rany, już po szóstej, a ja nie odrobiłam lekcji!
- Ja też! - krzyknęłam.
- Pa! - pożegnałyśmy się równocześnie.
Zamknęłam laptopa i siadłam do lekcji. Ludmiła pewnie też. O rany, dobrze, że ją mam...
Fantastyczny!!!!!!!!!! Czekam na next ;)
OdpowiedzUsuń